Mam pewne wątpliwości co do możliwości rozegrania gry przez internet, jeśli nie jest możliwa normalna gra. W internecie często gra się inaczej niż w realu. Są osoby, którym w internecie idzie lepiej niż na gobanie i odwrotnie. Moim zdaniem jeśli już dopuszczamy (tzn "dopuszczacie" się bezczelnie podpiąłem pod idee : P) możliwość rozegrania gry na odległość, to powinno się to odbyć dokładnie tak samo jak w przytoczonej historyjce o Fischerze (no może z pominięciem tego Nowego Jorku : P), czyli przez telefon i na planszy. Ta forma jest bardziej uciążliwa niż normalna, ale to dobrze. W końcu ma to być ostateczność. Oczywiście rozmowa na koszt tego kto się nie stawił : P
Oto owa przegrana. Totalna porażka ^ ^. Właściwie powinienem prędzej poddać tę grę, ale wolałem rozegrać ją do końca, aby obraz mojej klęski był bardziej całościowy : ]
A oto druga, już mniejsza, porażka: http://baduk.pl/games/show/1378
Jeśli ktoś na podstawie tej gry zachciałby mi wskazać kierunek, w którym powinienem podążać (fuseki, joseki, chuban, yose, tetsuji, l&d itp), to byłbym wielce wdzięczny : >. Póki co skupiam się na fuseki i joseki, ale przypuszczam, że są elementy gry w których jestem gorszy od tych dwóch.
Cieszy mnie taka chęć do działania. Chciałbym jednak zainteresowanych doinformować iż Polskie Stowarzyszenie Go napisało projekt pod działania promujące go i rozwijające kluby. Ten projekt jest w fazie oceniania i w ciągu 2-4 tygodni możemy poznać wyniki (czy dostał dofinansowanie czy nie). Jeśli dofinansowanie dostaniemy będzie otwarta droga do organizacji i finansowania dziesiątek wydarzeń goistycznych itd.
Ponieważ jednak jeszcze nic nie wiemy siedzimy cicho i czekamy. Fajnie jednak że jest grupa chętnych do działania. Jeśli projekt wystartuje (trzymajcie kciuki) będziemy mogli się na Was opierać i pomagać Wam realizować pomysły.
Jeśli taka grupa miałaby powstać to IMO co najwyżej w celu opracowania materiałów do wykorzystania lokalnie, czy to gołych treści, czy to gotowych ulotek i innych materiałów.
Nie potrzebuję jakiegoś "Działu Promocji Go" przy PSG czy poza nim, bo jego przedstawiciele nie będą do mnie przyjeżdżać by mi szukać lokalnych goistów, tudzież załatwiać salę na spotkania jak już ich znajdą. To jest wyłącznie moja rola. Pomocy ewentualnie oczekiwałbym przy organizacji turniejów, ale i to tych raczej nielokalnych.
Jak przeczytalem temat to stwierdzilem "super, świetny pomysł". Ale później, niestety, przeczytałem log z kgsa i trochę się wystraszyłem.
Często pojawiają się tam słowa "nikt", "nic" w kontekście promocji go. Natomiast w rzeczywistości go przy wielu okazjach jest promowane i sa osoby, które działają. Wyżej odzywała sie Ola, szczecinianie przy wielu kowentach i innych imprezach. Podobnie robimy w Poznaniu. Stąd pisanie "nikt", "nic" trochę smuci.
Prawda, że w większości przypadków się tym nie chwalimy, bo ciężko pisać o każdej wizycie na półkoloniach w domu kultury. Jednakże, szkoda, że osoby chcące organizować "Grupę Promującą Go" się nie orientuja, że takie rzeczy się dzieją. (za mało turniejów w polsce i za mało wyjazdów i nie ma kiedy ze soba rozmawiać :( )
Druga rzecz - taka grupa powinna gromadzić osoby, kóre chcą *działać* a nie tylko wymyśląć pomysły. My w Poznaniu, Sczecin (jak pisal marmez wyżej) i pewnie inni też, maja całą masę pomysłów i wizji co można by/chcieliby zorganizować, zwykle po prostu brakuje czasu i osób które by coś zadziałały. Raczej spotykam osoby, które maja pomysły, a nie mają czasu/jak ich zorganizować. Nie spotkałem osób, które by powiedziały "mam czas i ochotę, ale nie mam pomysłu co zrobić".
Stąd uważam, że grupa, która będzie tylko wymyślać pomysły i mówić innym co i jak powinni organizować to pomyłka, bo tego jest aż za dużo :)
Natomiast jeżeli będzie to grupa ludzi, którzy chcą sami/wspólnie coś organizować i wymienić się doświadczeniami to chętnie w czymś takim wezmę udział.
Rzaki_Pak, kłopot w tym, że najpierw musimy mieć tych <15k - w zeszłym roku było ich 21. A tych nie będziemy mieli jeśli go nie wyjdzie z "podziemia" i nie zacznie się promować chociaż za pomocą przyzwoicie wyglądającego plakatu wiszącego w szkole czy innym miejscu gdzie się goiści spotykają, organizując turnieje, publiczne spotkania, pokazy itd. Bez tego środowisko jest postrzegane jako martwe - nikt o nim nie słyszy, nikt go nie widzi, same spotkania gdzieś tam w jakiejś sali o których głównie wie stróż nocny nie wystarczą. Już grających też należy zatrzymywać, ale nie zrobisz tego za pomocą piraconych książek bo materiałów w necie jest sporo. Tych możesz próbować zatrzymać przede wszystkim turniejami.
Jednym z podstawowych praw marketingu jest to, że przekonanie nowego klienta do swojej marki jest 6 razy droższe od utrzymania klienta, którego raz już się zdołało przekonać. Zatrzymanie przy Go graczy, którzy już osiągnęli 25k da więcej niż walczenie o rzeszę nowych 30k, którzy po osiągnięciu 25k zrezygnują z grania. Jeśli będziemy umieli jakiś sensownych odsetek ludzi, którzy zaczęli, zatrzymać przy Go to wtedy organizowanie pokazów itp będzie bardziej efektywne. Uważam, że najlepiej skupić się właśnie na utrzymaniu graczy, którzy już zaczęli grać - a dobrym sposobem zdaje się być powiększenie ilości materiałów edukacyjnych dla graczy od 30k do 1d. Jest to 6 razy bardziej efektywne od rekrutowania nowych. Oczywiście najlepiej działać w oba kierunki, ale nie wiem czy mamy wystarczającą ilość zasobów. Jeśli nie mamy, to najlepiej wybrać tańszą możliwość.
Rzaki_Pak, piszesz o bardzo specyficznej książce jaką jest podręcznik do go. Jak często ci się zdarza czytać, dla rozrywki, podręczniki do szachów albo warcabów? Pod tym względem nie ma porównania między stricte rozrywkową mangą a podręcznikiem do czegokolwiek, zwłaszcza do gry. Mam poważne wątpliwości by ktoś chciał zaczynać swoją przygodę z go od ściągnięcia podręcznika, raczej by zaczynał od turnieju a najprędzej od jakiegoś pokazu (np przy okazji turnieju).
"psg moglo by powolac jakis dzial zajmujacy sie promowaniem go"
I jeździć po kraju by organizować turnieje? Jak sami słusznie zauważyliście te są podstawą. PSG co najwyżej (co najmniej) winno dać środki by chętny miał łatwiej. Czyli np ulotki, pomoc przy materiałach promocyjnych, ułatwienia w "znalezieniu się" lokalnie, itd.
Jak to będzie tylko "dział zajmujący się" to nic z tego nie wyjdzie. Największe szanse powodzenia mają inicjatywy niezależne od konkretnych, teoretycznie napędzających je ludzi.
@johnkelly wiem jak to wygląda z mangami. Najpierw manga staje się popularna i znana w Polsce dzięki fanowskim tłumaczeniom (czyli piratom), a dopiero potem się ją wydaje - gdy ma już fanów. Co prawda nasze prawo jest jakieś ułomne i wiele grup nie chce współpracować i po wydaniu nie przestają tłumaczyć, ale to już zależy od tłumaczy. Ogólny popyt na mangi jako takie też dzięki temu rośnie. Fanowskie tłumaczenia są niczym innym jak reklamą (o ile nie są udostępniane po wydaniu książki w Polsce) i to bezpłatną.
Jeśli powiększyć ilość dostępnych materiałów (a tłumaczenie gotowych już książek jest najłatwiejszym pomysłem) to liczba goistów powinna wzrosnąć, a więc powiększy się grupa docelowa, co może umożliwić wydanie w przyszłości większej ilości książek o Go. Póki co nie ma na nie zbyt dużego popytu, więc legalne ich wydanie się zwyczajnie nie opłaca. Nie ma popytu nie ma zysków. Tłumaczenie książek może stworzyć popyt. Będzie popyt będą zyski. Wniosek jest jasny: pirackie tłumaczenie nie szkodzi wydawcy, a czasem wręcz pomaga.
BTW szczerze wątpię, aby wydawca Speed Baduka (to koreańska książka, nie?) w ogóle był na tyle zainteresowany polskim rynkiem, ażeby chciało mu się na ewentualne pytanie chociaż odpisać... Nawet jeśli miałoby to być lakoniczne: nie. Póki co nasz goistyczny rynek prawie nie istnieje.
Jeśli pojawi się ktoś zainteresowany taką formą działalności, to mogę w miarę możliwości pomóc. Jeśli nikt nie jest zainteresowany: to nie było pomysłu : P
Żeby nie było niedomówień, to o czym ja pisałem zakłada stworzenie dzieła bez naruszania praw autorskich, czyli tłumaczenie odpada niestety i trzeba w to włożyć więcej pracy. Ma to tę zaletę, że później będzie spokojnie można to udoskonalać bez obawy, że ktoś to kiedyś zdejmie, albo zażąda rekompensaty.
@Rzaki_Pak: Dziękuję za zachętę do pracy. Pracować będę, gdy będę miał na to czas i ochotę ;) W najbliższym czasie nie planuję ruszać takiego projektu, ale co się odwlecze to nie uciecze, a jeżeli uciecze to też się świat nie zawali dla mnie ;P
Ja jestem chętny do działania w takiej grupie. Może nie mam czasu na organizowanie cotygodniowych wykładów, ale kilka/kilkanaście godzin w miesiącu mógłbym poświęcić. Jeszcze odnosząc się do fragmentu: "[14:53] iLMM: no właśnie, znajdzie się 20 pomysłodawców a ważniejsza zamiast tych 20 była by jedna osoba działająca" to jest jeszcze opcja by 20 osób działało chociaż trochę i poświęciło właśnie nawet kilka godzin w miesiącu. Oczywiście trudniej jest zorganizować pracę przy większej liczbie osób, ale plus jest taki, że kiedy jedna osoba zrezygnuje to wszystko się nie zawali. Jeśli udałoby się zdobyć dotacje/pensje to można myśleć o poważnych projektach promujących, jeśli nie, to na początek proponowałbym wymagające mniejszego nakładu pracy, ale istotne - chociażby opracowanie porządnej ulotki.
Czas się zatrzymuje, bo w Internecie róznie bywa, problemy z łączem, itd. Więc jest możliwość dokończenia takiej gry. Jeżeli minie odpowiednio dużo czasu, to gra w końcu powinna zostac tobie zaliczona jako wygrana.
A najważniejsze to się tym po prostu nie przejmować, tylko pomysleć sobie "taki jestem dobry, że odemnie uciekają" :)
Będzie miał, zwłaszcza rozsądnie myślący. Piracone są z reguły produkty najbardziej znane i popularne - czyli te, które potencjalny wydawca najchętniej by wydał.
Nie powinien mieć. Gdyby tyle osób nie piraciło mang, to na pewno w Polsce nie byłoby ani jednego wydawnictwa mangowego, a są 3 + jedno wydawnictwo, które wydaje mangi okazjonalnie. Oczywiście można tak postępować tylko z tymi książkami, które jeszcze w Polsce nie zostały wydane. Jedyną wadą takiego piracenia jest niebezpieczeństwo, że środowisko się rozbestwi i przestanie brać pod uwagę to, czy dany tytuł jest wydawany w Polsce czy nie. Trzeba na to uważać. A tak poza tym. Jest to działalność dość korzystna dla obu stron: my mamy materiały, a im zaczyna się kreować popyt. Po jakimś czasie będą mogli go skonsumować.
Z moich obserwacji wynika, że najlepiej na popularyzacje działa... piracenie. Mangi, anime, azjatycka muzyka itp. Gdyby nie piraci to w Polsce mało kto by to znał. Co więcej autorzy przeważnie nie mają nic przeciwko takiemu piractwu, bo nie tylko ono nie szkodzi, ale i pomaga - tworzy popyt na późniejsze wydania już licencjonowane. Myślę więc, że tłumaczenie i udostępnianie za darmo książek do nauki Go nie byłoby złym pomysłem. Jeśli wybrać by wydania ciekawe i wartościowe to nasze środowisko stałoby się bardziej przyjazne, bo łatwiej byłoby znaleźć porządne materiały. Nie wiem w jakim stopniu przełoży się to na ilość graczy (jestem pewny, że część nowych tracimy właśnie przez konieczność czytania po ang), ale na pewno poziom krajowego Go wzrośnie : >. Marmez wychwala Speed Baduka... Hmm... Więc do dzieła Marmez! : P przetłumacz i udostępnij na jakimś blogu (jakoś tłumaczenia nie musi być genialna - byle dało się to czytać), a na pewno będzie to pomocne : >. Sam starałem się przetłumaczyć dwa darmowe ibuki, ale okazało się, że jednak miałem rację sądząc, że jestem beznadziejny z ang D :
Kiedy ktoś często ucieka to jego niedokończone gry zamieniają się na przegraną przez dyskwalifikację. Na wyższych kyu zdarzają się bardzo rzadko, więc najlepiej potraktuj to jako motywację;)
Świetna wiadomość, gratulacje!
Mam pewne wątpliwości co do możliwości rozegrania gry przez internet, jeśli nie jest możliwa normalna gra. W internecie często gra się inaczej niż w realu. Są osoby, którym w internecie idzie lepiej niż na gobanie i odwrotnie. Moim zdaniem jeśli już dopuszczamy (tzn "dopuszczacie" się bezczelnie podpiąłem pod idee : P) możliwość rozegrania gry na odległość, to powinno się to odbyć dokładnie tak samo jak w przytoczonej historyjce o Fischerze (no może z pominięciem tego Nowego Jorku : P), czyli przez telefon i na planszy. Ta forma jest bardziej uciążliwa niż normalna, ale to dobrze. W końcu ma to być ostateczność. Oczywiście rozmowa na koszt tego kto się nie stawił : P
Zostaw fuseki i joseki - zdecydowanie zacznij ćwiczyć l&d i tesuji. Grupa n6 całą grę była do zabicia.
http://baduk.pl/games/show/1377
Oto owa przegrana. Totalna porażka ^ ^. Właściwie powinienem prędzej poddać tę grę, ale wolałem rozegrać ją do końca, aby obraz mojej klęski był bardziej całościowy : ]
A oto druga, już mniejsza, porażka: http://baduk.pl/games/show/1378
Jeśli ktoś na podstawie tej gry zachciałby mi wskazać kierunek, w którym powinienem podążać (fuseki, joseki, chuban, yose, tetsuji, l&d itp), to byłbym wielce wdzięczny : >. Póki co skupiam się na fuseki i joseki, ale przypuszczam, że są elementy gry w których jestem gorszy od tych dwóch.
Narobiłeś smaku - oby się udało.
W Japonii...Brawo Marika!!
Szkoda że tak późno jest info ;-(
Cieszy mnie taka chęć do działania. Chciałbym jednak zainteresowanych doinformować iż Polskie Stowarzyszenie Go napisało projekt pod działania promujące go i rozwijające kluby. Ten projekt jest w fazie oceniania i w ciągu 2-4 tygodni możemy poznać wyniki (czy dostał dofinansowanie czy nie). Jeśli dofinansowanie dostaniemy będzie otwarta droga do organizacji i finansowania dziesiątek wydarzeń goistycznych itd.
Ponieważ jednak jeszcze nic nie wiemy siedzimy cicho i czekamy. Fajnie jednak że jest grupa chętnych do działania. Jeśli projekt wystartuje (trzymajcie kciuki) będziemy mogli się na Was opierać i pomagać Wam realizować pomysły.
Członkowie Stowarzyszenia działają :)
Szkoda, że nie ma podanej siły graczy. Marika skończyła z jedną wygraną na cztery gry.
Jeśli taka grupa miałaby powstać to IMO co najwyżej w celu opracowania materiałów do wykorzystania lokalnie, czy to gołych treści, czy to gotowych ulotek i innych materiałów.
Nie potrzebuję jakiegoś "Działu Promocji Go" przy PSG czy poza nim, bo jego przedstawiciele nie będą do mnie przyjeżdżać by mi szukać lokalnych goistów, tudzież załatwiać salę na spotkania jak już ich znajdą. To jest wyłącznie moja rola. Pomocy ewentualnie oczekiwałbym przy organizacji turniejów, ale i to tych raczej nielokalnych.
Jak przeczytalem temat to stwierdzilem "super, świetny pomysł". Ale później, niestety, przeczytałem log z kgsa i trochę się wystraszyłem.
Często pojawiają się tam słowa "nikt", "nic" w kontekście promocji go. Natomiast w rzeczywistości go przy wielu okazjach jest promowane i sa osoby, które działają. Wyżej odzywała sie Ola, szczecinianie przy wielu kowentach i innych imprezach. Podobnie robimy w Poznaniu. Stąd pisanie "nikt", "nic" trochę smuci.
Prawda, że w większości przypadków się tym nie chwalimy, bo ciężko pisać o każdej wizycie na półkoloniach w domu kultury. Jednakże, szkoda, że osoby chcące organizować "Grupę Promującą Go" się nie orientuja, że takie rzeczy się dzieją. (za mało turniejów w polsce i za mało wyjazdów i nie ma kiedy ze soba rozmawiać :( )
Druga rzecz - taka grupa powinna gromadzić osoby, kóre chcą *działać* a nie tylko wymyśląć pomysły. My w Poznaniu, Sczecin (jak pisal marmez wyżej) i pewnie inni też, maja całą masę pomysłów i wizji co można by/chcieliby zorganizować, zwykle po prostu brakuje czasu i osób które by coś zadziałały. Raczej spotykam osoby, które maja pomysły, a nie mają czasu/jak ich zorganizować. Nie spotkałem osób, które by powiedziały "mam czas i ochotę, ale nie mam pomysłu co zrobić".
Stąd uważam, że grupa, która będzie tylko wymyślać pomysły i mówić innym co i jak powinni organizować to pomyłka, bo tego jest aż za dużo :)
Natomiast jeżeli będzie to grupa ludzi, którzy chcą sami/wspólnie coś organizować i wymienić się doświadczeniami to chętnie w czymś takim wezmę udział.
Rzaki_Pak, kłopot w tym, że najpierw musimy mieć tych <15k - w zeszłym roku było ich 21. A tych nie będziemy mieli jeśli go nie wyjdzie z "podziemia" i nie zacznie się promować chociaż za pomocą przyzwoicie wyglądającego plakatu wiszącego w szkole czy innym miejscu gdzie się goiści spotykają, organizując turnieje, publiczne spotkania, pokazy itd. Bez tego środowisko jest postrzegane jako martwe - nikt o nim nie słyszy, nikt go nie widzi, same spotkania gdzieś tam w jakiejś sali o których głównie wie stróż nocny nie wystarczą. Już grających też należy zatrzymywać, ale nie zrobisz tego za pomocą piraconych książek bo materiałów w necie jest sporo. Tych możesz próbować zatrzymać przede wszystkim turniejami.
Jednym z podstawowych praw marketingu jest to, że przekonanie nowego klienta do swojej marki jest 6 razy droższe od utrzymania klienta, którego raz już się zdołało przekonać. Zatrzymanie przy Go graczy, którzy już osiągnęli 25k da więcej niż walczenie o rzeszę nowych 30k, którzy po osiągnięciu 25k zrezygnują z grania. Jeśli będziemy umieli jakiś sensownych odsetek ludzi, którzy zaczęli, zatrzymać przy Go to wtedy organizowanie pokazów itp będzie bardziej efektywne. Uważam, że najlepiej skupić się właśnie na utrzymaniu graczy, którzy już zaczęli grać - a dobrym sposobem zdaje się być powiększenie ilości materiałów edukacyjnych dla graczy od 30k do 1d. Jest to 6 razy bardziej efektywne od rekrutowania nowych. Oczywiście najlepiej działać w oba kierunki, ale nie wiem czy mamy wystarczającą ilość zasobów. Jeśli nie mamy, to najlepiej wybrać tańszą możliwość.
Rzaki_Pak, piszesz o bardzo specyficznej książce jaką jest podręcznik do go. Jak często ci się zdarza czytać, dla rozrywki, podręczniki do szachów albo warcabów? Pod tym względem nie ma porównania między stricte rozrywkową mangą a podręcznikiem do czegokolwiek, zwłaszcza do gry. Mam poważne wątpliwości by ktoś chciał zaczynać swoją przygodę z go od ściągnięcia podręcznika, raczej by zaczynał od turnieju a najprędzej od jakiegoś pokazu (np przy okazji turnieju).
"psg moglo by powolac jakis dzial zajmujacy sie promowaniem go"
I jeździć po kraju by organizować turnieje? Jak sami słusznie zauważyliście te są podstawą. PSG co najwyżej (co najmniej) winno dać środki by chętny miał łatwiej. Czyli np ulotki, pomoc przy materiałach promocyjnych, ułatwienia w "znalezieniu się" lokalnie, itd.
Jak to będzie tylko "dział zajmujący się" to nic z tego nie wyjdzie. Największe szanse powodzenia mają inicjatywy niezależne od konkretnych, teoretycznie napędzających je ludzi.
@johnkelly wiem jak to wygląda z mangami. Najpierw manga staje się popularna i znana w Polsce dzięki fanowskim tłumaczeniom (czyli piratom), a dopiero potem się ją wydaje - gdy ma już fanów. Co prawda nasze prawo jest jakieś ułomne i wiele grup nie chce współpracować i po wydaniu nie przestają tłumaczyć, ale to już zależy od tłumaczy. Ogólny popyt na mangi jako takie też dzięki temu rośnie. Fanowskie tłumaczenia są niczym innym jak reklamą (o ile nie są udostępniane po wydaniu książki w Polsce) i to bezpłatną.
Jeśli powiększyć ilość dostępnych materiałów (a tłumaczenie gotowych już książek jest najłatwiejszym pomysłem) to liczba goistów powinna wzrosnąć, a więc powiększy się grupa docelowa, co może umożliwić wydanie w przyszłości większej ilości książek o Go. Póki co nie ma na nie zbyt dużego popytu, więc legalne ich wydanie się zwyczajnie nie opłaca. Nie ma popytu nie ma zysków. Tłumaczenie książek może stworzyć popyt. Będzie popyt będą zyski. Wniosek jest jasny: pirackie tłumaczenie nie szkodzi wydawcy, a czasem wręcz pomaga.
BTW szczerze wątpię, aby wydawca Speed Baduka (to koreańska książka, nie?) w ogóle był na tyle zainteresowany polskim rynkiem, ażeby chciało mu się na ewentualne pytanie chociaż odpisać... Nawet jeśli miałoby to być lakoniczne: nie. Póki co nasz goistyczny rynek prawie nie istnieje.
Jeśli pojawi się ktoś zainteresowany taką formą działalności, to mogę w miarę możliwości pomóc. Jeśli nikt nie jest zainteresowany: to nie było pomysłu : P
Żeby nie było niedomówień, to o czym ja pisałem zakłada stworzenie dzieła bez naruszania praw autorskich, czyli tłumaczenie odpada niestety i trzeba w to włożyć więcej pracy. Ma to tę zaletę, że później będzie spokojnie można to udoskonalać bez obawy, że ktoś to kiedyś zdejmie, albo zażąda rekompensaty.
@Rzaki_Pak: Dziękuję za zachętę do pracy. Pracować będę, gdy będę miał na to czas i ochotę ;) W najbliższym czasie nie planuję ruszać takiego projektu, ale co się odwlecze to nie uciecze, a jeżeli uciecze to też się świat nie zawali dla mnie ;P
Ja jestem chętny do działania w takiej grupie. Może nie mam czasu na organizowanie cotygodniowych wykładów, ale kilka/kilkanaście godzin w miesiącu mógłbym poświęcić. Jeszcze odnosząc się do fragmentu: "[14:53] iLMM: no właśnie, znajdzie się 20 pomysłodawców a ważniejsza zamiast tych 20 była by jedna osoba działająca" to jest jeszcze opcja by 20 osób działało chociaż trochę i poświęciło właśnie nawet kilka godzin w miesiącu. Oczywiście trudniej jest zorganizować pracę przy większej liczbie osób, ale plus jest taki, że kiedy jedna osoba zrezygnuje to wszystko się nie zawali. Jeśli udałoby się zdobyć dotacje/pensje to można myśleć o poważnych projektach promujących, jeśli nie, to na początek proponowałbym wymagające mniejszego nakładu pracy, ale istotne - chociażby opracowanie porządnej ulotki.
Czas się zatrzymuje, bo w Internecie róznie bywa, problemy z łączem, itd. Więc jest możliwość dokończenia takiej gry. Jeżeli minie odpowiednio dużo czasu, to gra w końcu powinna zostac tobie zaliczona jako wygrana.
A najważniejsze to się tym po prostu nie przejmować, tylko pomysleć sobie "taki jestem dobry, że odemnie uciekają" :)
Jeszcze nie przeszkoliliśmy wszystkich redaktorów :) Z czasem będzie lepiej, w/w wyniki powinny zostać dzisiaj poprawione.
Będzie miał, zwłaszcza rozsądnie myślący. Piracone są z reguły produkty najbardziej znane i popularne - czyli te, które potencjalny wydawca najchętniej by wydał.
Nie powinien mieć. Gdyby tyle osób nie piraciło mang, to na pewno w Polsce nie byłoby ani jednego wydawnictwa mangowego, a są 3 + jedno wydawnictwo, które wydaje mangi okazjonalnie. Oczywiście można tak postępować tylko z tymi książkami, które jeszcze w Polsce nie zostały wydane. Jedyną wadą takiego piracenia jest niebezpieczeństwo, że środowisko się rozbestwi i przestanie brać pod uwagę to, czy dany tytuł jest wydawany w Polsce czy nie. Trzeba na to uważać. A tak poza tym. Jest to działalność dość korzystna dla obu stron: my mamy materiały, a im zaczyna się kreować popyt. Po jakimś czasie będą mogli go skonsumować.
Zanim ktoś coś "spiraci" proponowałbym jednak zapytać o zgodę autora albo wydawcę. Tak dla pewności, że akurat ten nie będzie miał nic przeciwko:)
Z moich obserwacji wynika, że najlepiej na popularyzacje działa... piracenie. Mangi, anime, azjatycka muzyka itp. Gdyby nie piraci to w Polsce mało kto by to znał. Co więcej autorzy przeważnie nie mają nic przeciwko takiemu piractwu, bo nie tylko ono nie szkodzi, ale i pomaga - tworzy popyt na późniejsze wydania już licencjonowane. Myślę więc, że tłumaczenie i udostępnianie za darmo książek do nauki Go nie byłoby złym pomysłem. Jeśli wybrać by wydania ciekawe i wartościowe to nasze środowisko stałoby się bardziej przyjazne, bo łatwiej byłoby znaleźć porządne materiały. Nie wiem w jakim stopniu przełoży się to na ilość graczy (jestem pewny, że część nowych tracimy właśnie przez konieczność czytania po ang), ale na pewno poziom krajowego Go wzrośnie : >. Marmez wychwala Speed Baduka... Hmm... Więc do dzieła Marmez! : P przetłumacz i udostępnij na jakimś blogu (jakoś tłumaczenia nie musi być genialna - byle dało się to czytać), a na pewno będzie to pomocne : >. Sam starałem się przetłumaczyć dwa darmowe ibuki, ale okazało się, że jednak miałem rację sądząc, że jestem beznadziejny z ang D :
Kiedy ktoś często ucieka to jego niedokończone gry zamieniają się na przegraną przez dyskwalifikację. Na wyższych kyu zdarzają się bardzo rzadko, więc najlepiej potraktuj to jako motywację;)